środa, 27 kwietnia 2011

Łans egjen.

No bo czemu nie? Bez blokowania. Niech będzie nie blokowane, mniej czy bardziej osobiste, ale bardziej pitu pitu, niech czyta kto zechce. Najwyżej częściej będę słyszała w rozmowach "wiem, czytałam (-em)". Jeśli mam z kimś o czym rozmawiać, to i tak będę miała, a jeśli nie, to będzie to oznaczać konieczność zastanowienia się nad wzajemnymi relacjami.

Reaktywację zawdzięczamy lekturze bloga Kasi Ooopsie, której pozazdrościłam swobody wypowiedzi i pomyślałam, że kurczę, ja też tak chcę! No to spróbuję i zobaczymy, ile wytrzymam. Znając życie, pewnie niedługo, chociaż biorąc pod uwagę, że jedyną rzeczą, jaką powinnam aktualnie pisać, jest praca licencjacka, to blog ma szansę trochę przetrwać ;)

Tyle tytułem wstępu.

Zacznijmy od tego, że pojutrze po pracy majówka, czas, start! Czas ostatnio pędzi jak szalony - przynajmniej dla mnie, w dodatku mam tendencję do robienia wszystkiego na ostatnią chwilę, czego szczerze nie cierpię, a i tak ciągle powtarzam. W związku z powyższym z listy rzeczy załatwionych na wyjazd mam mały plecak (kupiony), duży plecak (pożyczony, mój odmówił bowiem dalszej współpracy), śpiwór (pożyczony), soczewki kontaktowe (w trakcie załatwiania i mam sporą nadzieję, że to wypali), a dziś/jutro muszę załatwić kurtkę i spodnie, jedno i drugie odporne na wiatr, deszcz i najlepiej jeszcze oddychające, co przy budżecie, którym dysponuję, może stanowić problem, rzucić farbę na włosy (wyblakła czerwień to nie jest coś, co tygryski lubią najbardziej), pójść na siłownię (jak już kupiłam karnet to go wykorzystam!  <-super motywacja ;)), spakować się, ogarnąć ogólnie, itepe. I jeszcze szefa trzeba przekabacić żebym mogła wyjść wcześniej z pracy, bo bilet na pociąg mam kupiony już dawno, a że PKP majówką się nie przejmuje, to najbardziej pasujący mi szybki kurs do Krakowa jest w moich godzinach pracujących. Zresztą podobnie z powrotem - jeden InterCity na dzień. Dobrze byłoby kupić bilet powrotny jak najszybciej się da. Zapamiętać!

Powrotem przejmuję się mocno, bo następnego dnia po powrocie z rana wybieram się na Komunię córeczki brata ciotecznego. I oczywiście jeszcze nie mam dla niej prezentu.. Trzeba będzie kupić coś w Zakopcu. Zapamiętać! (Wszelkie wskazówki odnośnie prezentu mile widziane!)

Plan. Ten jest całkiem fajny, bo oprócz kilku stałych punktów zawiera się w słowach "zobaczymy co będzie" ;) Czyli najpierw kwatera w Zakopanem, potem schronisko, a potem znowu kwatera i tu uwaga - pobyt z osobą, na którą bardzo, bardzo się cieszę, bo dawno jej nie widziałam, a naprawdę ją lubię :)

Życie uczy nie opowiadać zbyt szczegółowo o planach ani nie wykazywać zbytniego entuzjazmu, bo potem jest głupio jeśli nie wyjdzie.. Zwłaszcza, że znowu myślę o "czytałam (-em)". Myślałam, że moje statusy na Fb przechodzą bez echa, ale dobrych parę razy okazało się, że jednak zostają niektórym w pamięci.

Stąd też na tym na razie zakończę.